czwartek, 20 marca 2014

Jakie marzenia miałam przed obrotem o 180 stopni?

Co było przed moją decyzją? Co sobie wyobrażałam siadając nocą na parapecie u mnie w domu, czy też w Zakopanem? No cóż nastąpił obrót, około o 180 stopni. W sumie nic się nie zmieniło, a tyle może się zmienić.
Pamiętam, jak jeszcze niedawno chodząc z dziewczynami po Krupówkach myślałam, za jakiś czas to będzie codzienność, kiedy tylko będę miała ochotę, wezmę kurtkę, buty i przemaszeruję się moimi ulubionymi ścieżkami... a ludzi, których wprost uwielbiam będę miała przy sobie. Zmieniło się.
Kiedy późną porą miałam chwilę wolnego spokoju, mogłam pomyśleć swobodnie, słuchałam moich ulubionych piosenek, widok jaki miałam przed sobą zmieniał się w najpiękniejszy widok na świecie: góry, w oddali oświetloną Wielką Krokiew, gmach "Tygodnik Podhalański'', uliczne lampy, których światełka układają różne kształty/ wyrazy. Widzę tą magię, relaksuje się, czuje szczęście, wyobrażam sobie rozmowy, które chciałabym przeprowadzić. Słyszę głosy znajomych. Myślę o szkole, imprezach, ogniskach...
Kiedy zagłębiam się coraz mocniej widzę domek z moich marzeń, na wzgórzu, z przepięknym widokiem na góry i skocznie. Dom, jakby tyłem do drogi, cały z drewna, kolor jasnego brązu. Tył- skierowany tak, bym każdego wieczora mogła się zachwycać.  Średniej wielkości taras, z którego schodzi się do ogródka. Na tarasie, mała niska ława i dwa puchate, kawowe fotele. Po obu końcach tarasu przy kolumnach znajdują się wiszące, kremowe krzesła, na których można się bujać. Tam spędzałabym czas ze znajomymi, piła gorące herbaty i przeprowadzała poważne rozmowy. Tam umierałabym z bólu i rodziła się na nowo. Kiedy otworzyłbyś drzwi tego domu, po przejściu ganku, po lewej stronie zobaczyłbyś przestrzenną, jasną kuchnię. Po prawej, zniżony o dwa stopnie salon, na ścianach pełno zdjęć.... - w tym momencie nabieram powietrza- czasami pachnie ono tak samo, jak w Zakopanem, kojarzę jego wartość, kalkuluję. Zaczynam zaciągać się nim, jak narkomanka, pragnąc  więcej i więcej, mimo iż to gniecie mi płuca, ja cały czas pociągam nerwowo nosem. Ból jaki odczuwam łączy się z ogromnym pragnieniem. Potem przestaję sobie wyobrażać. Jeszcze jakiś czas temu powiedziałabym " już niedługo Ola, niedługo będziesz mogła iść na spacer nad ranem, cieszyć się, że to miasto jest 'Twoje'".
Czemu zmieniłam zdanie? Był taki moment, że kiedyś myślałam już o AU, ale od razu wyrzuciłam ten pomysł z głowy...Jakoś w wakacje rodzice podrzucili mi temat,  że przecież mogę uczyć się w Adelajdzie, nie brałam tego pod uwagę.Od Nowego roku znowu zaczęłam się zastanawiać, czas upływa nieubłaganie musiałam dojść czego chcę. Mama co trochę zmieniała zdanie co do mojego Zako, ja już nie byłam taka pewna,  coraz częściej słyszałam "jeśli będziesz miała okazję, wyjeżdżaj z tego kraju"... Potem zaczęłam trochę czytać o emigracji. Robiłam sobie przeliczenia, punkty za i przeciw. Nie spałam po nocach, płakałam jeszcze częściej. Wybrać musiałam już teraz, gdyż opcje były dwie... Jeśli wyjadę do LO do Zakopanego, żegnam się z Australią, nie chciałabym tak naciągać rodziców... ale jeśli jest jakakolwiek iskierka nadziei i jeśli oni wolą, żebym została tu te trzy lata, a potem wyjechała na studia, to zostaję. Tak naprawdę Au jest jeszcze bardziej niemożliwa niż Zako, jest o ogromne pieniądze droższa i cięższa droga przede mną.. nie wiem jak to wszystko się skończy, ale odnoszę wrażenie, że rodzice są szczęśliwi, ze tak wybrałam... mama stwierdziła, że jest ze mnie dumna. Wiem, że 1 września 2014 roku będzie bolał. Trudno muszę spróbować. Muszę zawalczyć. Wracając do Zako, po moich wybuchach histerii, mama w  lutym stwierdziła, żebym poszła na pół roku, rok do internatu do Zakopanego, przemyślałabym co jest dla mnie ważniejsze, mogłabym się oswoić. Byłoby to wspaniałe rozwiązanie... niestety, nie można mieć wszystkiego... jeśli chciałabym się po roku przenieść do siebie, to musiałabym iść na ten sam profil. Miałam iść na humana, jednak w przypadku emigracji byłoby to bez sensu, gdyż odpada mi rozszerzony polski i historia z matury, zostaję tylko z WOS-em.. dlatego po wizycie 1LO dowiedziałam się o profilu europejskim ( geo, wos, angielski)... co dla mnie byłoby super wyjściem. Niestety w Zako nie ma takiego profilu i moja próba automatycznie odpada.. Nie wiem czy podjęłam dobrą decyzję czy złą.. chyba nie ma tu takiej, przez którą bym nie cierpiała. W każdym wypadku coś stracę. Niewiadomo co zyskam, wierzę że będzie dobrze. Mam wiarę i siłę. Wybrałam między tym/tymi których kochałam, a tym co może być lepsze i co tak naprawdę też kocham :)







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz