wtorek, 31 marca 2015

Maseczka bananowa

Strzelam, że mało kto  jest zadowolony z powodu pogody za oknem, jednak pamiętajcie, że każdy dzień jest piękny, nawet ten najbardziej deszczowy i pochmurny. Jest piękny, bo w ogóle zaistniał!

Postanowiłam zrobić dzisiaj coś dla swoich włosów, dlatego wygrzebałam w internecie pomysł na maseczkę z bananów i pomimo pewnych ostrzeżeń* postanowiłam spróbować.
Słyszałam już o niej wcześniej, ale jakoś nie miałam okazji spróbować, a żałuję. Po zastosowaniu moje włosy stały się o wiele milsze, błyszczące i też lekko zwiększyła się ich objętość.


*Na niektórych blogach przeczytałam, że banan wplątuje się we włosy i trudno go wyciągnąć,ale zależy to od przygotowania preparatu. Nie powiem, bo musiałam umyć włosy dwa razy, rozczesując je między myciami, aby kawałeczki spłynęły, ale nie było ich wiele i jakoś wielką wadą ta rzecz się dla mnie nie stała. Myślę, że gdybym dokładniej zmiksowała papkę, nie miałabym żadnych problemów.

Dobrze by było gdyby banan był mocno dojrzały, ja miałam zwykłego, ale specjalnie mi to nie przeszkodziło. Pokroiłam go na kawałki, dodałam ok. 4-5 łyżek jogurtu naturalnego i trochę odżywki do włosów, zmiksowałam blenderem i hop siup na zwilżone włosy, owinęłam folią i w ręcznik, czekałam ok. 45 minut do mycia.

Jestem bardzo zadowolona i mimo pewnych uszczerbków,będę stosować częściej.
Ze względu, że idą święta i mam trochę wolnego, chciałabym dodawać teraz jak najwięcej postów. Mam w zanadrzu nieskończone opowiadanie, post związany ze zwierzętami i wymyślimy jeszcze coś o zdrowiu. Jeśli macie jakieś specjalne życzenia, bardzo proszę z chęcią przyjmę propozycje, z każdą minutą moje nastawienie do pisania jest coraz lepsze :)

środa, 25 marca 2015

Hungry

Witajcie misiaki!
Jak minęłą wam środa? Mam nadzieję, że wszystko dobrze! Musi być dobrze!
Jeśli jednak coś poszło nie tak, to nie przejmujcie się, główka do góry, uwierzcie w siebie :)

Dzsiaj dzień  przedsiębiorczości więc ja spędziłam go w szkole na oprowadzaniu przyszłych licealistów. Po powrocie do domu, wybrałam się na spacer z Kubą, a teraz krótko mówiąć -opierdzielam się w najlepsze, gdyż jutro gra miejska. czyli kolejny 'wolny' dzień.

Chciałam dzisiaj podzielić się z wami z takim moim małym spostrzeżeniem/uwagą. Jak wiecie od pewnego czasu non stop coś się we  mnie zmienia, na coś zaczynam patrzeć pod innym kątem, można powiedzieć, że dostrzegam więcej rzeczy niż przedtem.

Nie wiem czy to przez czytanie/ oglądanie Piedzięsięciu Twarzy Greya, czy artykuł w książcę od angielskiego, ale zaczęłam zwracać uwagę na to ile jedzenia marnuje się u mnie w domu i przeraziło mnie to. W jednej chwili otworzły mi się oczy na to całe marnotrawstwo,  na to jak często rezygnujemy z jakiś produktów, bo "są brzydkie", "źle pachną"... albo jak często jemy oczami!
Wiem, że nie jest tak łatwo to zmienić i opanować, ale zachęcam żeby spróbować. Z autopsji wiem, że rodzice często kupują jedzenie na zapas, a okazuje się, że ono się tylko psuje.
Z jedzeniem oczami może być większy problem, bo jednak te piękne zapachy i wytworne dania na talerzach często kuszą. Jak byłam mała to właśnie tak się pożywiałam... ładnie wyglądało to miałam zachciankę, ale kończyło się na paru kęsach i co z resztkami? DO KOSZA.
Koniec, koniec, koniec!
Ola przeszła kolejną korektę swojego życia i od jakiegoś czasu jestem przeciw marnowaniu jedzenia i staram się nauczyć też tego moją mamę.






"W Polsce, jak podają dane Eurostatu z 2006 roku, opublikowane w raporcie Komisji Europejskiej w październiku 2010 r., marnuje się blisko 9 mln ton żywności.
Marnowanie żywności jest problemem o istotnych skutkach społecznych. Maronowanie żywności generuje zwiększoną konsumpcję, która wpływa także na wzrost cen żywności. Wyższe koszty żywności sprawiają, że ludzi nie stać na zakup pełnowartościowych produktów spożywczych. Kupowanie mniej lub gorszej jakości żywności prowadzi do ubóstwa jakościowego spożywanych posiłków.
Marnowanie żywności jest także nieetyczne ze względu na bark tego podstawowego dobra dla wielu ludzi w Polsce i na świecie. Jak szacują naukowcy do 2075 r. będzie ok. 9,5 mld ludzi na świecie,a z tego 2,5 mld będzie umierać z niedożywienia."


Nie dajmy zrobić z siebie bezdusznych egoistów.


Podziękuj za jedzenie, które masz i postaraj się nie marnować tego, za co inni oddaliby wszystko.

poniedziałek, 16 marca 2015

Szturmujemy niebo

Dobry wieczór kochani!
Mam nadzieję, że ten dzień kończycie spokojnie i szczęśliwie. Ja właśnie leżę w łóżeczku i postanowiłam napisać krótka notkę, aby zachęcić was do udziału w pewnym przedsięwzięciu. Przy okazji zapraszam też na bloga moich koleżanek. Jeszcze raz dziękuje za dedykacje i bardzo mi miło, ciepłe słowa, które płyną od was na temat mojego bloga dają mi tyle siły i chęci. Pokazują, że to co robię ma jakiś sens! http://www.chillandrock.blogspot.com/

Jeśli chcielibyście zrobić coś dobrego dla innych, wesprzeć cierpiące dzieci i ich rodziców to zapraszam do udziału w akcji "szturmujemy niebo".  Swoją wiara możecie zdziałać bardzo wiele, a rzecz która macie zrobić nie wymaga dużo czasu.
Modląc się codziennie 3x Zdrowaś Maryjo lub 7x Ojcze Nasz możecie pomóc dzieciom, ktorych życie jest zagrożone. Wydaje mi się, że minuta podczas jazdy samochodem lub przed snem to niewiele dla nas, a pamietajmy że dla innych oznacza bardzo wiele.

Aby zostać Aniołkiem należy:   
                 Przede wszystkim należy zgłosić swoją osobę do naszej bazy Aniołów. 
   Zgłoszenie można wysłać emailem na adres aniolowie@szturmujemyniebo.pl lub poprzez sms 884 788 453. Należy podać swoje imię oraz miejsce zamieszkania(miasto i województwo) pozwoli nam to na stworzenie mapy aniołów.
Informacje ze strony: http://www.szturmujemyniebo.pl/
O co chodzi:
Portal szturmujemyniebo.pl jest taką gąbką, która przyjmuje intencje rodziców. Intencjami są ich chore dzieci.
Każdy kto zna dziecko którego życie jest zagrożone może a nawet powienien przesłać do nas taką intencję. My tzw Aniołowie będziemy każdego dnia modlić się za nie.
Portal właśnie te intencje będzie rozsyłał sms i emailowo do Aniołów, którzy to zarejestrowali się na naszym portalu. Modlitwą może być 3 x Zdrowaś Maryjo lub 7 x Ojcze Nasz. Każdego dnia Aniołowie modlą się za te dzieci. 

Serdecznie zachęcam :)) 

niedziela, 8 marca 2015

Nothing more...


Dzisiaj na szybko, krótki rozdział. 
IDEALNIE. KU.
Przyspieszone bicie serca łączy się z coraz płytszym oddechem. Ciało jednak pozostaje całkowicie spokojne. Siedzisz w tym samym miejscu, tylko ze nie możesz się ruszyć, sparaliżowało cię. Już nie widzisz żadnego sensu w zwykłym poruszeniu ręka. Powolnie osuwasz się na podłogę, dotykając policzkiem lodowatych płytek. Twoje chłodne ręce nie odczuwają różnicy temperatur, nie ma ona już żadnego znaczenia. Po twoich policzkach wcale nie spływają rzewne łzy. Nie rzucasz książkami. Nie krzyczysz, zdzierając sobie gardło. Nie wsiadasz w samochód i nigdzie nie jedziesz. 
Po postu leżysz na podłodze, wlepiając swoje nad wyraz spokojne oczy przed siebie. Nie dociera do ciebie, że powód dla którego kiedyś byłeś wstanie zrobić wszystko nie ma już najmniejszego znaczenia. 
Przypomnij sobie ile razy myślałeś o tej chwili, ile rożnych scenariuszy masz w kieszeni. Miałeś walczyć, prawda? Miałeś w tym momencie zrobić wszystko co się da, by zmienić decyzję, która złamała twoje życie. Chwila moment... Co teraz robisz? Leżysz. Właśnie uświadomiłeś sobie, że nic nie zmienisz, nikt nie pytał się ciebie o zdanie i nic na to nie poradzisz. Gdybyś nawet mógł coś powiedzieć to jak to zrobisz skoro jesteś zbyt sparaliżowany? 
Twoja dusza krzyczy, wnętrzności są poszarpane, twój umysł wariuje, widzisz w podświadomości twoja sylwetkę rzucająca przedmiotami, ale ten chaos panuje tylko tam. Na zewnątrz jesteś skałą. Nie spłynęła ani jedna łza po twojej twarzy. Ona nie mogła spłynąć, bo stałeś się pustką. Bez 'swojego sensu' zostałeś niczym, wrakiem, pustym opakowaniem, które kiedyś będziesz chciał wypełnić, by nie czuć tej paraliżującej pustki. Uważaj czym ją wypełniasz. Chroniczne poszukiwanie celu zaprowadzi Cię do piekieł. 
Twój najważniejszy skarb wypadł ci z rąk, choć nigdy go nie trzymałeś. 
Nadal leżysz na podłodze? Nie martw się, kiedyś się podniesiesz. Najpierw musisz pokonać ogień, który pali skronie, który doprowadza cię do parteru i jakby gwoźdźmi przybija do podłoża. 
Minęły godziny, a ty nadal tam leżysz? Cóż, to dopiero początek. Masz obowiązki więc będziesz musiał wstać, umyć się, coś przegryźć- będziesz robił te wszystkie rzeczy myśląc o pustce. Będziesz chodził i czuł, że tylko pełzasz po podłodze ostatkiem sił. 
Patrzysz w lustro, masz ochotę je zbić, chcesz poczuć kawałki szkła w twojej dłoni, jednak nic nie robisz, twoje oczy stają się coraz bardziej obojętne, ręce są jeszcze zimniejsze niż przedtem.  
Przypomnę  ci coś... Prawdopodobnie już kiedyś się tak czułeś, w trochę mniejszym stopniu, ale już wtedy cię doganiała... Kiedy tylko pomyślałeś, że stracisz coś bardzo ważnego, kiedy czułeś jak się oddalacie. Była delikatna, ostrożna, nie mogła się przedwcześnie zdradzić.  Chciała zaatakować w najodpowiedniejszym dla niej momencie. Kiedy będziesz już sam, bezradny, załamany. 
Straciłeś sens. Dopadła cię. Trzyma cię w swoich szponach, zabrała z ciebie wszystko, co pozwalało ci walczyć. WSZYSTKO. Nie szarpiesz, nie gryziesz, nie klniesz... Tak naprawdę to ona cię podtrzymuje, bez niej przestałbyś istnieć. 
PUSTKA.  Przyzwyczaisz się do niej, delikatnie, spokojnie.  Może nawet kiedyś sprawi, że ją pokochasz... Bo coś kochać będziesz musiał. 
Ktoś mógłby się zapytać skąd mogę to wiedzieć... Otóż pewnych gniewnych nocy, to ja leżę bez sensu na zimnych płytkach w mojej łazience, to moje oczy mają szkarłatne przebłyski. Usta są wyschnięte, policzki blade. Taką noc chyba można nazwać umieraniem, ale jeśli tak, to umierałam już setki razy w obawie o to że mogę cię stracić. 
A dziś przeżyłam to 101. raz.