środa, 25 czerwca 2014

Czego boimy się w ciemności, dlaczego nie możemy usnąć?

Nasza wyobraźnia... jak często lubi płatać nam fligle, szczególnie w nocy i to często nawet bez wcześniejszego oglądania horrorów czy filmów Sci-fi.  Naprawdę przeżyłam już wiele nocy, podczas których myślałam, że umrę, a moje serce niemiłosiernie wariowało.
Jestem ciekawa ilu z was miało lub ma problemy z samotnym zaśnięciem w nocy?
Od zawsze bałam się ciemności, trochę bardziej lub mniej, co jest dosyć kontrowersyjne do faktu, że ja kocham noc, księżyc i gwiazdy... jednak to wcale nie pomaga mi wieczorami, kiedy muszę zgasić światło i usnąć, wręcz przeciwnie,  często pełnia księżyca prócz zachwytu wywołuje mój lęk.
Więc czego się tak boimy?
- Różnych cieniów,które wydaje nam się że widzimy. Postaci, które wyobrażamy sobie na fotelu czy w kącie, zjawy, która wyjdzie z niedomkniętej szafy, wszystko wytwarza w nas lęk..
- Uczucie bycia obserwowanym, pewnie nie raz baliście się otworzyć oczy, bo zobaczycie, że ktoś nad wami stoi. Kiedyś usłyszałam, że jeśli budzimy się ze snu to najczęściej jest to objawią tego, że ktoś nam się przygląda, od tej pory kiedy w nocy choć na chwilę sie obudzę, staram się od razu zasnąć, jeśli dopuściłabym do siebie jakieś myśli, to już kaput.
- Pewnie większość z osób, które boją się ciemności, boją się tego co w niej może być, dlatego owijają się w kłębek i nie lubią wystawiać głowy za kołdrę, tą metodę opanowałam już baaaardzo dawno temu i rodzice cały czas się ze mnie śmieją ;<
- Skrzypienie pykanie i nie wiadomo co jeszcze. Jakoś jak w środku dnia samoistnie pękł mi wazon to afery nie zrobiłam, ale jak usłyszę najcichszy dźwięk w nocy, to mam wrażenie, że ktoś idzie mnie zabić...jak żyć?:d
- Przejście z pokoju do łazienki czy kuchni?- łatwiutkie?- nie dla mnie, nie w ciemności... mam wrażenie, że spotkam tam kogoś, kogo bym spotkać nie chciała.
- CISZA- tak dla mnie cisza jest wtedy najstraszniejsza... mimo, że ja jej tak  naprawdę pragnę... coraz częściej myślę, że jedynym zagrożeniem jakie na mnie w nocy czyha to ja i moje myśli... I tak naprawdę dlatego nie mogę usnąć..
Jak wypisałam to wszystko to zauważyłam, że to chyba nie jest problem błahostka, tylko coś, co tkwi głęboko w mojej psychice i z czym nie jest i nie będzie mi się łatwo zmierzyć... aż zaczęłam się bać... Jesteście wstanie mi coś poradzić?
I jeszcze jedna anegdotka, która znowu udowodnij jak sny wpływają na nasze życie.  Na parterze mojego domu, od razu na wprost schodów, kiedyś miałam taką małą, starą kuchnię, obecnie jest tam zwykły pokoik. Jak byłam mała,miałam może z 6 lat śniło mi się, że kiedy szłam po schodach, z tej kuchni wybiegł na mnie wielki owczarek i zaczął mnie gryźć, od tej pory, nie lubię wchodzić do domu dołem, a jeśli muszę <nawet w dzień> to zapierdzielam po nich tak szybko, że już parę razy omal się nie zabiłam...

wtorek, 17 czerwca 2014

Pomoc mierzona kilometrami.

Korzystając z mojego kolejnego wolnego dnia, właśnie opalam się na balkonie, od paru dni robię to codziennie... niestety mało co daje, słońce chyba mnie nie lubi :< Bardzo trudno jest mi się opalić, ale jakoś damy radę! A wy już walczycie o brązową skórkę na wakacje?:)
Wczorajszy wieczór z Olą spędziłyśmy na rowerach i poznawaniu okolic, chyba nawet nie myślałyśmy, że dookoła są tak piękne miejsca, po prostu zakochałam się! Jak tylko Patryk naprawi mój aparat, wezmę go ze sobą i porobię wam trochę zdjęć :) Teraz musicie zaufać mi na słowo! Stwierdziłyśmy, że koniec siedzenia na dzielnicy, teraz wychodzimy poza haha :D No, ale najpierw środowe ognisko. Bawimy, bawimy, ale w sumie bez okazji :3 W piątek osiemnastka Kamila, żyć nie umierać:)
Prócz pogody, do tej wyprawy zachęciła nas akcja organizowana m.in przez T-mobile "pomoc mierzona kilometrami'', do której serdecznie was zachęcam :) link
Niedługo mamcik zrobi mi mojego ukochanego kurczaczka ze szpinakiem, to wstawię wam przepis i zdjęcia, aż mi ślinka cieknie, głodomorek ze mnie :D

Tak myślę i myślę o czym wam mogę napisać, ale nic konkretnego do głowy mi nie przychodzi... Może trochę nadepnę na temat skoków...
Niedługo zaczyna się LGP, na które zresztą się nie wybieram, ale mimo wszystko jestem ciekawa, co będę czuła, kiedy będę oglądała konkurs w TV, o ile go obejrzę. Jak na razie szczerze mówiąc... mam na to wyrąbane.. skoki już nie są moje, na pewno nie na tyle, na ile były jakiś czas temu. Już nie są tak piękne i nie dają tyle radości.. W sumie trochę za tym tęsknie, z drugiej strony trochę zmądrzałam i chyba za dużo widziałam, żeby nadal je tak kochać. Tęsknie za tym, jak darłam się na cały dom, żeby ktoś juz wylądował... albo za tym jak przed skokiem Adama czy Maćka zaciskałam kciuki, zamykałam oczy i coś tam sobie podśpiewywałam... z biegiem czasu wszystko się zmienia. I to może okropne, ale jaki był jeden z powodów dlaczego nie zdecydowałam się iść do LO do Zako?- Boję się, że za miesiąc, dwa, może za rok przestanę je kochać całkowicie? Kiedyś myślałam, że to więź nie do rozerwania, teraz wiem, że jeśli czegoś się nie pielęgnuje lub w jakiś sposób od tego sie odwrócimy, to możemy to stracić. Spojrzałam prawdzie w oczy, skoki nadal są w moim życiu, bo Kuba i Maciek, a co jeśli Kuba przestanie skakać? Tak, myślę,że to będzie koniec.


piątek, 13 czerwca 2014

"Życie to wyzwanie, którego podejmujemy się dopiero, kiedy zaczynamy coś robić, o coś walczyć. "

Witam wszystkich!
Chciałabym was dzisiaj mocno i gorąco uściskać, hehe, bo nie wiem jak u was, ale u mnie pada deszczyk :<
Ostatnio znowu jakoś dziwnie się czuję, nie mogę się połapać czego chcę, gubię się, tęsknie za niektórymi rzeczami, ludźmi... Mam gorszy kontakt z niektórymi, wszystko i wszyscy wymyka mi się z rąk... ale dzisiaj nie o tym:) Dzisiaj mam dla was moje konkursowe opowiadanie, niestety nic nie zdobyłam, ale mi dosyć się podoba ;)


                                               

Sport jako alternatywa dla używek

Być nastolatkiem to ciężkie zadanie, pełne trosk szaleństw czy też trudnych decyzji. To okres najważniejszych wyborów, które często zbywają nam sen z powiek. Życie to  wyzwanie, którego podejmujemy się dopiero, kiedy zaczynamy coś robić, o coś walczyć. To, że oddychasz nie znaczy, że żyjesz.
Jesteśmy w okresie, który pragnie wolności, zabaw, pragnie wszystkiego co niebezpieczne i zakazane, w którym najłatwiej się pogubić. Stawiane nam są przeróżne wymagania, które czasami staramy się spełnić aż nad to. W pewnym momencie do naszego mózgu dociera, że to co robimy teraz, rzeczy które wybierzemy w tym momencie wywierają ogromny wpływ i decydują o naszej przyszłości. To na wzór sytuacji, kiedy umyjesz głowę, nie wysuszysz włosów i wyjdziesz na dwór bez czapki, za jakiś czas leżysz w łóżku z gorączką i kichasz na pół miasta, oczywiście  w najlepszym wypadku. I tak ten przykład jest dosyć delikatny. Bóle głowy i zatkany nos rzadko nas czegoś uczą, ale wylane łzy i cierpienie odciskają na nas 'wystarczające' piętno.
Będąc w stanie najwyższych emocji często szukamy czegoś co nas uspokoi, co choć na chwilę przyniesie ukojenie. Co najczęściej znajdują ludzie? Alkohol, narkotyki, papierosy, uzależnienia. Jest ich ogromna ilość i prawie każde kończą się tak samo, żalem, cierpieniem, tęsknotą za tym, co było kiedyś. Nawet nie wiecie, jak dużo zależy od nas samych. Sądzę, że nie mamy prawa oskarżać kogoś o nasze błędy, nasze smutki.
Świat zmienił się nie do poznania, wszystko przelatuje nam przez palce, jak piasek. Tak samo jest z naszym dzieciństwem, kończy się z pierwszym buchem, łykiem. Ulatuje jak dym z papierosa. Upadamy, jak strzepywany popiół, na ziemię. Jeszcze nie czujemy, że coś wypaliło nam dziurę w duszy. Myślimy, że to tylko zabawa. Zabawa skończyła się kiedy swoje misie oddałeś młodszemu kuzynowi. Tak jak można zdobyć świat, tak i można przegrać życie. Uważam, że każda ręka wyciągnięta po używkę jest ręką wyciągniętą po pistolet, który kiedyś wystrzeli.  Często sami wystawiamy sobie wyrok, z góry, bez żadnych zasad i pytań. Bez większego zastanowienia pokazujemy światu, że upadamy. Nie wierzymy w samych siebie. Sądzimy, że jesteśmy beznadziejni, a wszystko co robimy nie ma sensu. Tak jest łatwiej. Łatwiej ocenia się z góry i nie walczy dalej, wtedy często sięgamy po używki. Myślimy, ze skoro jest źle i nic się nie zmieni, to chociaż poszaleję póki mogę -jeden z najgłupszych sposobów na przebycie swojego życia.  Każda rzecz ma jakiś sens i nie należy jej odbierać czy ujmować. Pora wstać, uwierzyć w siebie. Spójrz  w lustro i  pomyśl co robisz ze swoim życiem, co robisz z życiem innych ludzi. Zmień coś w sobie. Zmień swoje myślenie. Wyjdź z bagna zanim cię porwie.
Metod na złagodzenie objawów uzależnienia jest wiele. Mamy wielu specjalistów, lekarzy, ośrodków, ale jeśli sam siebie nie uleczysz, nikt nie będzie mógł zrobić tego za ciebie.  W ciele zawsze będzie jakaś pustka, czegoś będzie ci brakować. Musisz sam znaleźć siłę i miłość, dla której zerwiesz z nałogiem.  Kiedy pomyślisz, że chcesz wrócić lub dopiero chcesz zacząć... ja bym to głęboko przemyślała. Przebiegnij się, przewietrz, uświadom sobie co robisz ze swoim życiem. Znajdź sport, który pokochasz, a on pokocha ciebie, dla którego będziesz wstanie zrobić wszystko. To zapełni pustkę, którą mogłeś zająć używkami. Zmieni to całe twoje życie, częściej zmiany te idą na lepszą stronę. Twoje dłonie nie będą się trzęsły. Oczy nie zapragną widoku lufki czy butelki. Mózg nie będzie chciał nie pamiętać lub być nieświadomym. Każda chwila będzie składała się na całość, którą możemy przeżyć jako człowiek wolny. Sport jest lekarstwem na wiele rzeczy i oto jeden z przykładów, kiedy pójście na trening jest lepsze i ważniejsze niż kolejne piwko z kolegami. Poczujesz miłość, przywiązanie, sport wciąga najmocniej, potem nie możesz już odejść. Układasz swoje życie tak by wszystko pasowało, zgadzało się, robisz wszystko by móc trenować, móc ćwiczyć.  Sport pomaga wydorośleć i zmienić charakter na lepszy. Ćwiczenia nie kształtują tylko naszego ciała,lecz cały nasz umysł, nasze myśli.  Kiedy biegniesz możesz się wyłączyć, myślisz o tym,żeby dobiec do celu. Najważniejsze to czuć się dobrze z tym co się robi, jeśli znajdziesz zajęcie, które da ci uśmiech, wygrasz wszystko. Sądzę, że wszystko na świecie jest możliwe i jeśli wpadłeś w kłopoty nie mów, że nie da się tego odkręcić, z wszystkiego da się wyjść. Trzeba chęci i motywacji, trzeba rzeczy, która będzie dla nas niczym Julia dla Romea.