poniedziałek, 12 maja 2014

Wywiad z Jakubem Kotem - człowiekiem, który zmienił moje życie....



-Gdybyś mógł coś w sobie zmienić,  to co by o było?
fot.Aneta Konior
- Na pewno dużo rzeczy. Nie mam takiej władzy, więc nic z tym nie zrobię, ale jest tego trochę. Z chęcią zmieniłbym to, że jestem niezdecydowany, żeby umieć te decyzje podejmować i się tego trzymać. Często mam tak, że coś zadecyduję, ale jednak do tego wracam, myślę że może to była złe.To na pewno bym zmienił. Trochę też nastawienie do życia. Jest tyle rzeczy, które nie sprzyjają w skokach, czy w osiąganiu sukcesów w innych dziedzinach, ale nie ma człowieka idealnego i może tak ma być. Silną wolę też bym chciał trochę silniejszą niż mam ją teraz.
-Masz w sobie jakąś cechę, którą lubisz Ty, ale ktoś tobie bliski nie lub na odwrót?
- Trzeba by było zapytać o to kogoś z mojego otoczenia. Na ten moment nie mogę sobie przypomnieć,ale na pewno coś takiego jest. Są rzeczy, których w sobie ja nie lubię, ale ktoś inny sądzi, że są dobre. Jedni takie rzeczy uważają za wady, inni za zalety lub za neutralne. Każdy jest inną osobowością, nie wszystko jest jednakowe i różnimy się od siebie, dlatego nie wszystko komuś pasuje.
- Ile znaczą dla Ciebie Twoi fani? Jaką rolę odgrywają w Twoim życiu?
- Tak ostatnio sobie rozmyślałem, że jestem w sytuacji takiej, że rodzina, najbliższe mi osoby, chcą żebym skończył ze skakaniem. Nie męczył się. Jednak fani dalej mnie w tym wspierają. To nie są głupie słowa raz na jakiś czas, tylko naprawdę czuję to. Nie miałbym serca powiedzieć, że to koniec, bo wiem że bym ich zawiódł, mam jeszcze coś do udowodnienia.Oni znaczą dla mnie bardzo dużo, bo czuje od nich taka siłę, tą moc i bardzo chciałbym się im odwdzięczyć jakimiś wynikami. Najkrótsze napisane słowo, poczucie wsparcia to dla  każdego sportowca jest  bardzo dużo.
fot.Aneta Konior
- Jesteś świadomy tego, że dla wielu osób jest bardzo ważną osobą? Dajesz im jakąś inspirację nadzieję. Czujesz się odpowiedzialny za to co piszesz/mówisz, a oni to słyszą, czytają?
- Dla mnie jest to bardzo dziwne, wiem że czasem jestem mylony z Maćkiem i się do tego przyzwyczaiłem. Są też osoby, które mnie z nim nie mylą i jak piszą o autografy itp. padają słowa, które naprawdę mnie zadziwiają, że jestem dla kogoś autorytetem, idolem, że chciałby brać ze mnie przykład. W ogóle nie wiem skąd ktoś mógł wymyślić, żeby brać ze mnie przykład. Są to słowa, które zwalają z nóg i nie pozwalają osiąść na laurach, dlatego nie mogę powiedzieć, że odpuszczam, jeśli właśni  dla paru ludzi na świecie mogę być wzorem, mogę sprawić radość. Piszą, że mój uśmiech jest dla nich ważny, czuję że moim zachowaniem mogę sprawić przyjemność. Jest to dla mnie dziwne, bo nie ukrywajmy nie jestem teraz czołowym sportowcem, ale kiedy słyszę takie słowa  to wiem, że to do czegoś zobowiązuje. Nie ukrywam, że nie mam za dużo czasu i nie mogę każdemu odpisać. Chciałbym być z fanami bliżej, ale wiem, że to nie jest za bardzo możliwe... ale zdaje sobie sprawę, że są osoby, którym moja odpowiedź daje radość. Gdybym miał możliwości i czas to chciałbym z nimi dłużej popisać.  Chciałbym każdego traktować poważnie i posiadać ten czas, bo jeśli ktoś daje mi takie wsparcie, to na to zasługuje.
fot.Aneta Konior
- O czym myślisz najczęściej przed zaśnięciem?
-To zależy, jaki to jest okres. Ja jestem człowiekiem, który zdecydowanie za dużo myśli. Jak jest sezon  to myślę o skokach, teraz mam studia to o studiach. Czasami tyle myśli chodzi mi po głowie, że zasypiam, innym razem układam sobie harmonogram w głowie.
-Co sądzisz o współczesnym świecie? Co Ci się w nim podoba, a co nie?
- Myślę, że każda rzecz ma swoje pozytywy i negatywy. Można znaleźć wiele takich rzeczy, które się podobają,ale jak się przesadzi to widać negatywne skutki. Wszystko jest dla ludzi i ze wszystkich aspektów życia można korzystać, ale wskazany jest umiar i jakaś równowaga wewnętrzna.Ja zawsze znajdę plusy i minusy.
- Co sprawia, że czujesz się szczęśliwy?
- Moje sukcesy, takie na które zapracowałem. Pamiętam jakieś lepsze momenty w skokach, kiedy od razu po wylądowaniu wiedziałem, że to był dobry skok i chciałbym się unieść jeszcze raz. Od razu uśmiech na twarzy. Na uczelni, jeśli coś zdam i uczyłem się, mam taką satysfakcję. Bardzo często jest tak, ze człowiek się stara, ale nie ma efektów, albo na odwrót coś wyjdzie przypadkiem. Taką radość wewnętrzna czuje, kiedy wiem, że na to zapracowałem, na studiach w skokach, czy w życiu osobistym, kiedy wiem, że ktoś jest dzięki mnie szczęśliwy.
- Potrafiłbyś wstać pewnego ranka i rzucić wszystko to co masz, zostawić skoki, rodzinę, przyjaciół?
- Tak odważnym człowiekiem to nie jestem. Wiadomo,że często chodzą po głowie takie myśli, żeby rzucić i wyjechać, ale jak przyjdzie co do czego to raczej człowiek jest za bardzo zakorzeniony. Nie wyobrażam sobie tak nagle powiedzieć dość, bo jednak pewnie za tydzień pewnie chodziłoby mi po głowie, żeby może wrócić. Wiadomo oczywiście, że to nie znaczy, że jak będę miał 45 lat to dalej będę skakał. Kiedyś tą trudną decyzję trzeba będzie podjąć. Są konflikty w  rodzinie czy z przyjaciółmi, tak można sądzić,ale na drug dzień chce się dać szansę.
-Lubisz pomagać innym? Jeśli tak, mógłbyś powiedzieć co czujesz, gdy widzisz, że są rezultaty, że dałeś radę?
fot.Aneta Konior
-Chciałbym pomagać, wiem że czasami są takie możliwości. Wiadomo, że nie jestem  jakimś wielkim sportowcem, który mógłby przekazać wielkie pieniądze, ale jeśli są jakieś okazje, np. Mecz Gwiazd w Szczecinie, gdzie jedziemy zagrać, dobrze spędzamy czas, a przy tym zbieramy pieniądze na chore dzieci to bardzo chętnie. Nie będę udawał,że jestem jakiś wielkim dobroczyńcą, bo nie bardzo mam jak pomóc, jeżeli mogę wspomóc  jakimś dobrym słowem, radą, lubię słuchać innego człowieka,jeśli ktoś ma do mnie zaufanie, chce ze mną porozmawiać o swoich problemach. Nawet nie koniecznie mu coś doradzę, po prostu go wysłucham.  A co do pomocy materialnej, jak mam okazję to pomogę. Takie rzeczy, jak różne akcje charytatywne, rozdawanie numerków też są ważne i nie można o tym zapominać.
- Wiem, że jesteś bardzo wierzący i za to ja też Cię bardzo podziwiam, dałeś mi tym dużo do myślenia. Sądzisz, że to co się działo, dzieje teraz i jeszcze stanie jest zaplanowane przez Boga, że wszystko ma jakiś sens?Jakie masz podejście do przykrych sytuacji w Twoim życiu?
- To jest bardzo ciężka sprawa. Urodziłem się w takiej rodzinie i tak jestem wychowany, religijny, wierzący, ale wiadomo życie to życie. Nie mogę powiedzieć, że się zawiodłem, to tak nie działa, że o coś się poprosi i zaraz to będzie dane. Są osoby, które nie wierzą, a mają bardzo dużo szczęścia. Świat jest dziwny i czasem zastanawiam się, dlaczego ktoś ma tak dużo tego szczęścia, a ja nie. Nie można wartościować ludzi, każdy jest inni  i w  co innego wierzy. Jestem religijny, ale nie ukrywam, że w życiu codziennym też zdarzy mi się robić coś nie tak, bo jednak świat jest pełen pokus. Z jednej strony wierzę, że to wszystko jest poukładane i tak ma być, skoro tu coś nie idzie, coś boli, to może jest jakiś znak z góry, z drugiej strony może to jest jakaś motywacja do walki. Wiadomo, że nic bez ciężkiej pracy się nie osiągnie, tylko przez jakieś modlitwy i rytuały, ale to tez jest ważne. Ogólnie sportowcy są wierzącymi ludźmi, chcą się zawierzyć Panu Bogu. Choć ja też tak mam, że jeśli mi się znowu coś nie uda, znowu smutek na twarzy, to patrzę w górę i pytam, dlaczego tak się stało, dlaczego znowu nie miałem tego szczęścia? Jestem wierzący i nie zamierzam tego zmieniać, chociaż święty nie jestem, nie byłem i pewnie nie będę, ale dobrze jest mieć oparcie w wierze, modlić się i wierzyć, że kiedyś będzie dobrze. Jak nie w tej dziedzinie, to w innej.
fot.Aneta Konior
- Cieszysz się, że żyjesz?
- Tak, oczywiście, że tak. Teraz mam najlepsze lata swojego życia-studiów, młodości. Skaczę, trenuję nie choruję zbyt poważnie, mam siły. To jest piękny czas i chcę go wykorzystać, chociaż nie zawsze tak jest.Kocham skoki, a one od kilku lat sprawiają mi więcej przykrości, jak radości. Wtedy tej radości z życia nie ma. Nawet rodzice mówią, że to widać, jak męczę się tym wszystkim, chodzę przygnębiony. To nie o to chodzi. To co człowiek robi ma sprawiać radość, przyjemność, a  w moim przypadku jest teraz trochę odwrotnie. Cieszę się, że żyję. Kiedy słyszę te różne historie o chorych dzieciach, które nigdy nie zaznają takiego szczęścia jak ja, wtedy dziękuję, że narodziłem się zdrowy. Mogę trenować, uczyć się, bawić, a wiem, że nie wszystkim jest to dane.
- Wiesz, że co byś nie zrobił, będziemy Cię wspierać?
-Bardzo miło mi to słyszeć. Dostaję takie zapewnienia, że mimo wszystko będą mnie wspierać. Jest to bardzo miłe, rozumem jakbym był na miejscu Maćka, który jest na szczycie i wszyscy go znają. W mojej sytuacji jest to szczególnie miłe. Wiem, że inni skoczkowie mają więcej fanów, ale jednak dla mnie każda taka osoba jest ważna. Czasem aż jest mi głupio, bo jeśli teraz tak piszą, to bo będzie jak mi zacznie iść!?
- Pytanie związane z tym co dzieje się na świecie: myślisz, że wybuchnie wojna? Choć tak naprawdę ona już tam jest, skoro na Ukrainie giną ludzie?
- Można powiedzieć, że ona już tam jest. Wiadomo,że możne rozpętać się z większymi skutkami. Na świecie jest tyle rożnych krajów, nacji, że zawsze będą konflikty. Trzeba się modlić o pokój i mieć nadzieje,że on kiedyś nastanie. Przykre jest patrzenie, jak giną zwykli ludzie, małe dzieci. My za bardzo nie możemy nic tutaj zrobić... co tu dużo mówić na takie rzeczy patrzy się z wielką przykrością.

sobota, 10 maja 2014

Miły piąteczek

Co tam u was moje Koteczki?! Jak spędzacie weekend?
Ja właśnie skończyłam pisać opowiadania na religię i polski, wypadałoby zrobić jeszcze kolaż albo nauczyć się wiersza, ale okropnie mi się nie chce! Jedynie może przeczytam fizykę, ale bez szaleństw.

Miałam dodać  jakiego posta wczoraj, ale tak wyszło, że pojechałam na małe zakupki, a potem organizowałam grilla. Mmmm ogromnie to kocham.Uwielbiam jak jest dużo ludzi wokół mnie, gra muzyka, bawimy się, hasamy z Kamilem. Nawet nie wiecie jak kocham imprezy, haha. Moja szalona mamusia niestety trochę za bardzo martwi się o sąsiadów, ale tak to była bardzo wyrozumiała i aż mi głupio przed nią, haha. Naprawdę było ciekawie, bardzo ciekawie.Jedyny ból, po wczoraj to kręgosłup, bo mój najukochańszy kolega wyrąbał mnie na beton i myślałam, że już nie wstanę plus ubrudzone buty, jak to stwierdził Przemek, dobrze że nie zgubiłam.

Powiem wam, że w ostatnim czasie poznałam tak super chłopaków, że no po prostu brak mi słów! Super kumple, a imprezy z nimi to już w ogóle bajeczka! Mam nadzieję, że nasze kontakty będą coraz lepsze, a nie na odwrót!
Zaczyna się zabawa znowu, jejku aż mam humor idealny! Tylko trochę mi szkoda, z jednego powodu, ale muszę się trochę zmienić i wierzę, że mi się uda!




niedziela, 4 maja 2014

Finally found you...

Pogoda dała nam trochę w kość, co nie? Ale pewnie teraz już zrobi się cieplutko i będziemy się opalać i leżakować, heh:) Mimo wszystko raczej miło spędziłam ten czas. W tym momencie maluję paznokcie, słucham piosenki Finally found you i myślę o tej nieznanej, nieodkrytej, pięknej Australii. Ciekawe czy cokolwiek mi się uda.
Będzie o czym rozmawiać... Rodzicom znowu zapaliła się lampeczka, która przypomina im, jak im się podobało... ech dziwne to wszystko, smutno mi tylko, że przez to moje 'olśnienie' trochę wypominają Patrykowi, że wrócił. Ja nie mam do niego żalu, bo w jakimś stopniu dzięki niemu tam byłam, no i mam o co walczyć. Mogę tworzyć własną historię. I mam ogromną nadzieję, że wyciągnę go tam ze sobą. 
Marzę, że kiedyś i ja zrobię vloga o przygotowaniach, podróży, że kiedyś ja będę mogła dawać innym przykład i nadzieję na wyjazd do AU...
Mam parę pomysłów na posty i postaram się je zrealizować. Napiszę trochę o wymogach i dofinansowaniu na otwarcie własnego przedszkola, bo szukam mamie takich rzeczy to i wam podrzucę.
Myślę też o zrobieniu wywiadu z osobą, która zmieniła moje życie, ale musicie być cierpliwi :)
Teraz zmykam pracować nad moim problemem, muszę wymyślić jakieś rozwiązanie ;) 
Miłego dnia :*