niedziela, 28 grudnia 2014

Lekkie podsumowanie roku...

Ciao!
Buongiorno!
Come stai?

Witajcie kochani! Jak spędzacie to niedzielne popołudnie? Ja oczywiście wiele nie robię, hah miałam się uczyć, ale zamiast tego wolę siedzieć na Interpals i pisać z ludźmi... w sumie mogłabym to zaliczyć pod naukę, bo przecież uczę się angielskiego i włoskiego w jednym... idealnie!
Mam wspaniały humor i taki już on zostanie. Chciałabym was trochę nim zarazić, haha!
Postanowiłam, że dzisiaj podsumuję ten rok... nie do końca wiem, czy mi to wyjdzie, ale przecież trzeba próbować!



Nie mogę i nie chcę narzekać na ten rok... Co się w nim zdarzyło złego, to po prostu już się zdarzyło, jest za mną i wydaje mi się, że nie chcę i nie powinnam do tego wracać. To jest przeszłość, stało się i się nie odstanie.
Mój rok zaczął się od wspaniałego szaleństwa w Zakopanem, naprawdę wspaniale wspominam ten wyjazd... Dziewczyny były wspaniałe, spędziłam też dużo czasu z Anetą, mogłam zrobić prezent dla Kuby... (PRZYPOMINAM O TEGOROCZNEJ AKCJI), mogłam rozdać jego autografy... matko nawet nie wiecie jakie to uczucie... aw... kolejny raz przekonałam się, że jesteście wspaniali i was uwielbiam!
O Zakopanem się troszkę rozpiszę, bo kiedy tylko pomyślę to tym wyjeździe i przypomnę sobie akcje z dziewczynami wpadam w śmiech! Były imprezy, była Bożenka z klanu, było ogromne szaleństwo haha... Pójście do MO w Niedziele na spontanie, potem bieg do hotelu, żeby się przebrać.. co z tego, że rano masz autobus... Ola z Olą i tak idą na imprezę i wracają nad ranem... ach niegrzeczne :D


Kolejnym bardzo miłym etapem w moim życiu była wiosna... gdzie wszyscy zaczęli się ze sobą spotykać, robiliśmy ogromną ilość ognisk, poznałam Kamili, z którymi nadal się trzymamy.. ogólnie poznałam bardzo dużo osób w tym roku. Z niektórych się cieszę z innych mniej, ale tak naprawdę większość jest świetna!
Przeżyłam wiosenne zauroczenia, potem mi na szczęście przeszło :D  Wiosna była najlepszym okresem, jeśli chodzi o dzielnice! Zaczął się też okres 18, który w roku 2015 się pooooszerzy...


Były to ostatni rok <miesiące> z moją klasą... nasz bal... przygotowania.. egzaminy... Nastąpiły wakacje, czyli szalony okres lecz zaburzeniami.. popełniłam wiele błędów w te wakacje, ale chociaż mam nauczkę. Te dwa miesiące też były wspaniałe, może nie tak wspaniałe, jak bym chciała, ale matko tyle rzeczy ciekawych się wydarzyło, że nie mogę być niezadowolona!


W lipcu była też Wisła... jedno wielkie HALO!?... Miałam nie jechać, decyzje podjęły za mnie dziewczyny haha, po prostu wsiadłam w pociąg i pojechałam... nie żałuje. To była najlepsza Wisła w moim życiu! Cały czas jadłyśmy tosty.. miałyśmy 100 schodów pod górę i tak parę razy dziennie -,-... Zachowywałyśmy się jak dzieci, byłyśmy z Olą i Nicola na karuzeli parę razy, tańczyłyśmy wieczorem w skate parku, śpiewałam SASZAN - wybrałam złą drogę (nie zostanę piosenkarką, ale dziewczyny to kochają, hahah). Zrobiłyśmy sobie impreze w Toi-toiu, bo przecież padał deszcz.... jak idiotka wydarłam się: "ej sikałam w tym kiblu co Fettner...." tak nie wiem po co wam to pisze, haah :D Porozmawiałam trochę z Kubą... Ola po długich namowach, staraniach dała Ilmirowi flagę, za co dostała plastron, tak słodko <3 Żeby nasz dzień był lepszy kupowałyśmy sobie mannery <3 Na dobranoc oglądałyśmy trudne sprawy, spałyśmy sobie w trójkę, przez co często byłam spychana -,- :D Byłyśmy na imprezie w amfiteatrze....Potem w Sofie... gdzie spotkałyśmy... a no właśnie... świetne osoby! Z Karoliną rozkręciłyśmy imprezę ona była moim 'Andrzejem', a ja jej kochaniem, hahah. Poznałam też jej dziewczyny, zresztą bardzo miłe :D Była akcja z chusteczką, Olcia nam zwariowała... Po prostu to kocham.. potem szalona Ola pojechała do Szczyrku- pięknego miejsca.. byłam tam z dwiema Olami, to też muszę zaliczyć to miłych rzeczy! Choć jedyną rzeczą, która mnie w w tym wyjeździe zabolała, była rzecz kryjąca się pod pseudonimem 'tutti'...


Przyszedł wrzesień, nowa szkoła... wspaniali ludzie... bardzo lubię moją klasę... jestem z nią zżyta i cieszę się, że mogę się w niej uczyć. Leciutko boli mnie, że nie ma mnie teraz w Zakopanem, ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło!

W tym roku zmądrzałam, musiałam znowu dorosnąć, poradzić sobie z innymi problemami, musiałam zdecydować co chce robić ze swoim życiem. W tym roku założyłam tego wspaniałego bloga, wpadłam na pomysł Australii. Zaczęłam się uczyć języków, poznawać nowych ludzi. Jeszcze bardziej pokochałam imprezy i niektórych ludzi. Moje życie osobiste było trochę zaplątane, miałam okresy mojej wewnętrznej nędzy, przerażającej pustki... z drugiej strony uśmiechałam się jak szalona.


W październiku odbyłam wspaniałą wycieczkę do Zakopanego i spędziłam cały weekend z Anetą, co też było dla mnie ważne i miłe.
Ten rok był  i jeszcze jest dla mnie dobry. Kocham szczęście, więc będę szczęśliwa, kocham uśmiechniętych ludzi, kocham pomagać, więc wszystko co od siebie dałam do mnie wróciło.

Buziaczki dla wszystkich i specjalnie pozdrowienia dla Oli W. i Nicoli :**






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz