czwartek, 25 grudnia 2014

Babcia Gandzia...

Witajcie Kochani!
Nie chcę nic mówić, ale tak naprawdę święta już dobiegły końca, minęło tak szybko jak zawsze  i aż trochę szkoda,ale nic na to nie poradzimy :)
Bardzo jesteście przejedzeni? Zakładam, że tak... nie martwcie się ja też! A co w tym wszystkim najgorsze? Wiem,że jestem najedzona i że już chodzić nie mogę, ale no jak widzę tyle pyszności na stole to moje oczy po prostu chcą to wszystko pochłonąć... ciężkie to nasze życie, hahah :)
Jak wam minęły te dwa dni? Mam nadzieję, że wszystko było dobrze, chociaż w połowie tak, jak mieliście to zaplanowane.  I wiecie co... ja dzisiaj jeszcze raz życzę wam, żeby te wszystkie życzonka, które otrzymaliście się spełniły! :)
Wiem, że miałam napisać post wczoraj, ale jednak miałam o wieeele mniej czasu na wszystko niż zaplanowałam. Te dwa dni spędziłam trochę w pośpiechu, ale było dosyć miło :) Wigilia, jak zwykle u dziadków, stwierdziłam, że chcę cały ten dzień spędzić z Patrykiem, tak też zrobiłam.
Już czwarty rok wybieram się na pasterkę, niby coraz lepiej mi idzie, a jednak nadal na nią nie dotarłam. W tym roku nasze ambitne plany z Patrykiem skończyły się na oglądaniu filmu pt."Babcia Gandzia" - świetny, naprawdę godna polecenia komedia, zabawna choć na początku trochę rasistowska :) Rano wstałam, pojechałam się przebrać i znowu do babci, wieczorem zmiana na kolejną babcię. Teraz już jestem w moim domu, we własnym łóżku i poooowoli zaczyna mi się nudzić... jednak nie lubię nic nie robić. Mam nieodparte wrażenie, że jak nie zrobię zaraz nic pożytecznego <jak np.nauka> to cały mój świat się zawali - ma głupota nie zna granic :)
Mam ochotę obejrzeć kolejną dawkę Zmierzchu lub mój ulubiony odcinek szpilek NG i tak też zrobię.
Miłego wieczoru i kolorowych snów :*



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz