środa, 25 listopada 2015

Pan.




Goodbye my almost lover
Goodbye my hopeless dream

Pełnia księżyca zapewne kojarzy wam się z opowieściami o demonicznych istotach czy problemami z uśnięciem. Kiedyś miałam dokładnie takie same skojarzenia, ale oczywiście czas  mija i wszystko się zmienia.
  Dzisiaj, 25 listopada 2015r. mamy kolejną pełnię, co prawda nie widzę jej tak dokładnie jak tej zeszłego miesiąca, ale wiem, że jest  i razi mnie nie tylko swoim blaskiem, ale i wspomnieniami, jakie wywołuje.  O datach człowiek potrafi zapomnieć. Jeśli jest zajęty, nie patrzy w kalendarz, nie liczy i nie kalkuluje, ale cóż obiektu, który widzi wymazać nie może, dlatego w momencie gdy zauważę, że kolejny raz witamy się z okrągłym 'kolegą', przypominam sobie wszystko, o czym wolałabym zapomnieć. W jednym momencie widzę swoją uśmiechniętą twarz i przypominam sobie o tym, że parę miesięcy temu byłam szczęśliwa, w miejscu, którego już nie odwiedzam, z ludźmi, którym już nie ufam, z człowiekiem, który męczy moją duszę. Chwilę potem uświadamiam sobie, że ten księżyc krzyczy do mnie: "nie dam Ci o tym wszystkim zapomnieć, płacisz za swoją naiwność".
Może i ma rację, za naiwne zaufanie do ludzi, których nawet nie powinno być w moim życiu, często płacę duże stawki.  Od siedmiu miesięcy księżyc stał się dla mnie jeszcze bardziej melancholijny, a patrzenie na niego sprawia mi ból, nie przyjemność.  Gdyby dało się cofnąć czas, wymazać wspomnienia, zmienić scenariusz, tej taniej komedii... czy wszystko byłoby inne? Da się kochać w nienawiści? Bo jeśli nie, to chyba tylko moja głupota za to odpowiada.  Gdybym mogła cofnąć ten cholerny czas, niektórzy ludzie nie poznaliby nawet mojego imienia. Nie wiedzieliby, jak bardzo mi na nich zależy, bo nigdy by nie zależało. Nie znaliby mojego uśmiechu, nie mogliby powiedzieć, że jestem wtedy taka piękna. Nie wiedzieliby, że nie słodzę herbaty, zawsze mam zimne ręce i boję się ciemności. A ja, ja nie wiedziałabym, jak bardzo można zawieść się na osobie, którą znało się tyle lat, która jak nikt inny uspokajała kołatanie mojego serca i sprawiała, że czułam się bezpiecznie.
 Nie potrafię odejść, trzasnąć drzwiami i nigdy nie wrócić, choć tyle razy miałam okazję i tak dawno temu już zrobiłam pierwszy krok, jednak dałam się przekonać, za łatwo wybaczałam, naiwna. 
Niektórych powinno się zmieść z powierzchni Ziemi. Niektórych nie chciałabym znać.
Tyle razy próbowałam zakończyć moje chore relacje, tyle razy obiecywałam sobie, że w żadną kolejną się nie wpakuję, a jednak. Nie umiem sobie wybaczyć, byłoby wtedy prościej, przecież to nie moja wina, nie każdy musi mnie kochać. Nie umiem bądź nie chcę żyć tak jak trzeba, z uniesioną głową. Cały czas tęskniąc, powoli sama nie wiem za czym, ciągle goniąc, nie wiadomo za kim i kochając... nie wiadomo kogo. Wybaczając, za każdym razem daje tej osobie broń z nowymi nabojami, bo nie zdołał zabić mnie za pierwszym strzałem. Daję wepchnąć kolejny nóż w moje plecy, a potem powoli go wyciągać, sprawiając sobie jeszcze większy ból.
 Nigdy nawet nie podchodź do mnie, jeśli kiedykolwiek pomyślałbyś, żeby mnie opuścić. 





niedziela, 2 sierpnia 2015

„W chwili, kiedy zastanawiasz się czy kogoś kochasz, przestałeś go już kochać na zawsze.”



Wielkie odliczanie czas zacząć... Za 6 dni będę zaczynała swoją "podróż życia'', ale to jeszcze przede mną. Obecnie bawię się w najlepsze i staram się jak najwięcej czasu spędzić z ważnymi dla mnie osobami.
 W międzyczasie uczę się włoskiego i czytam książki, ostatnio bardzo 'wkręciłam się' w czytanie, taka moja mała magia.

 Dzisiaj chciałam polecić dwie książeczki:
"Cień wiatru"  - szukając czegoś ciekawego, natrafiłam na oto tę książkę, która wywarła na mnie wielkie wrażenie, nie była moją pierwszą, ale poczułam jakbym dopiero nauczyła się czytać i każdą stronę przyjmowałam z przejęciem.


"Nigdy nikomu nie ufaj, Danielu, a tym bardziej ludziom, których
podziwiasz. Bo nie kto inny, a właśnie oni zadadzą ci najboleśniejsze rany."


"[...]właśnie z powodu tego wiecznego zaślepienia, które zmusza nas do uganiania
się za kimś, kto sprawia nam ból."


„Przeznaczenie zazwyczaj czeka tuż za rogiem. Jakby było kieszonkowcem, dziwką albo sprzedawcą losów na loterie; to jego najczęstsze wcielenia. Do drzwi naszego domu nigdy nie zapuka. Trzeba za nim ruszyć.” 


„Książki są lustrem: widzisz w nich tylko to co, już masz w sobie.”


„W chwili, kiedy zastanawiasz się czy kogoś kochasz, przestałeś go już kochać na zawsze.”



„[...] niewiele rzeczy ma na człowieka tak wielki wpływ jak pierwsza książka, która od razu trafia do jego serca.”


„Istniejemy póki ktoś o nas pamięta.”



"Słowa, którymi z małostkowości czy z ignorancji zatruwa się serce własnego dziecka, zostają na zawsze w pamięci i prędzej czy później spopielają mu duszę."


„Chciałem wzbudzić w sobie nienawiść (...), ale nie potrafiłem. Prawdziwa nienawiść to dar, którego człowiek uczy się latami.”







Kolejna -"Kusiciel" autorstwa A.J.Gabryela. Przypadkiem wpadłam na nią  u koleżanki i pochłonęłam ją jednej nocy. Wiecie, że zazwyczaj wolałam książki psychologiczne, ale teraz wszystko jest w stanie mnie zainteresować. ----> "Kusiciel
Dodatkowo do tej książki, jeśli lubicie czytać i słuchać muzyki, polecam tą piosenkę, dla mnie wkomponowała się idealnie.


"- Jak mógłbym zapomnieć?
- Mężczyźni często zapominają to, czego nie chcą pamiętać.
- Dlaczego miałbym chcieć o tobie zapomnieć? Poza tym pewnych rzeczy nie da wymazać się z pamięci, choćby człowiek chciał."





" Dziwne jest to rozstanie. Nastało, jakby było oczywistością, nikt nie powiedział: "koniec, już nie chcę, mam dość". Były gniewne słowa, ale żadne z nich nie miało w sobie ostateczności."


" Walczyłem o nią, przekonywałem do siebie. Nie sądzę, bym znów zapragnął o kogoś walczyć."


"Trudno mi nazwać i uporządkować to, co jest między nami. Zresztą po co to robić, to przecież nic nie da,niczego nie rozjaśni. Gram więc w jej grę, pokazując, że ja też potrafię zapomnieć, pogubić wspomnienia, zamieść je pod dywan."


"[...] że od teraz tylko ja będę tęsknił."


"Jest we mnie zazdrość, jakiej w życiu nie zaznałem, podnosi mi ciśnienie, czuję bezsilność, ale nie wściekłość, bo chcę życzyć im dobrze. Chcę, ale nie potrafię."


"Twój uśmiech jest tak szczęśliwy, że pęka mi serce. Ile jeszcze razy mi je złamiesz?"


"Nie zabiłem go, bo chcę, żebyś była szczęśliwa. Nie zabiłem, bo wiem, że ze mną szczęśliwa być nie potrafisz. Wybacz, że nie umiem z Ciebie zrezygnować."





piątek, 26 czerwca 2015

Startujemy

Wakacje!
Moi drodzy przyszedł najszczęśliwszy dzień dla wszystkich uczniów, przed nami dwa miesiące laby!
Wszystkim gratuluję tych przepracowanych miesięcy. Życzę świetnej pogody, leżingu, plażingu, najgorętszych imprez i świetnych wspomnień.

  Moje oficjalne wakacje startują dzisiaj o 21, lecimy ze znajomymi na miasto, imprezkę, a skończę prawdopodobnie na domówce. Dzisiejszy wieczór będzie I.D.E.A.L.N.Y i jestem tego pewna! Jutro przed nami dni Radomska z moimi laseczkami, czyli życie jak w Madrycie!
Miłej zabawy wszystkim! :* 



środa, 17 czerwca 2015

Wakacyjna lista

 Już prawie oficjalnie mogę napisać, że tadamtadam... WITAMY WAKACJE!
Mam nadzieję, że większość z was, która uczęszcza jeszcze do szkoły ma już z głowy wszystkie zaległości i tak jak ja, cierpliwie i grzecznie czeka na ostatni dzwonek. 
 Dzisiaj napisałam ostatnią kartkówkę z chemii i czekam na pozytywne oceny, a  tą jakże piękna środową noc poświęcam na pisanie posta i uczenie się angielskiego. Oczywiście w przerwach zaprzątam swoją główkę głupim rozpamiętywaniem rzeczy, które nie mają żadnego znaczenia.  Dręczenie się mam opanowane do perfekcji, hah, już tylko mogę się z tego śmiać. Są też dobre strony mojej ostatniej 'straty' zaczęłam chodzić na dłuższe spacery, wieczory spędzać, jeżdżąc na rowerze. Oddycham świeżym powietrzem, biorę gorące kąpiele w wannie pełnej piany i płatków róż, robię wszystko by dać odpocząć moim myślą. 
Zaczęliśmy temat wakacyjnie, więc postanowiłam, że sporządzę tu listę rzeczy, które fajnie by było w te wakacje zrobić. Warto stawiać sobie jakieś cele i do nich dążyć, a więc zaczynamy przygodę!

1. Imprezować do białego rana

2. Kąpać się w nocy w morzu



3. Wypić kawę o 4:30 z bliską mi osobą 



5. Starać się być grzeczną, nawet jeśli ktoś mnie denerwuje



6.Spróbować wybaczyć ludziom, którzy mnie skrzywdzili



7. Wygrać w lotka



8. Zrobić skitelsową wódkę razem z dziewczynami


9. Pojechać w jakieś przyjemne miejsce z moją mamą i spędzić z nią więcej czasu



10. Odwiedzić Londyn



11. Niczym Alan z ekipy <patrz na obrazek>


12. Zacząć czytać Biblię 



13. Sprawdzić, żeby rodzice byli dumni z takiej córki 



14. Pomóc tym, którzy tego potrzebują, ofiarować komuś pieniądze, jedzenie czy po prostu swój czas... Jeśli ktoś daje ci swój wolny czas, nigdy go nie odzyska. 



15. Kupić białe jeansy



16. Rozkoszować się lodami we Włoszech



17. Uczyć się języków dwie godziny dziennie 



18. Jak najczęściej się uśmiechać, nie dać sobie popsuć humoru



19. Dawać z siebie wszystko, co najlepsze. Kochać innych i być kochaną



20. Coś dla zabawy - rozkochać w sobie Włocha, hahahha



21. Zmienić czyjeś spojrzenie na świat 



22. Napisać list, w którym opisze swoje obecne uczucia i myśli, otworzyć go za parę lat



23. Przytulić przypadkowych ludzi na ulicy



24. Powiedzieć ludziom, którzy są dla mnie ważni, jacy są wspaniali ile dla mnie znaczą. Każdego dnia chociaż raz powiedzieć najbliższym, że ich kocham



25. Spędzać czas z moimi wspaniałymi 'dziołchami'! 



26. Spontanicznie spakować się i wyjechać 



30. Każdego dnia zachwycać się czymś wyjątkowym 




31. Cieszyć się deszczem




32. Przejść nocą po Zakopanem trzymając za rękę kogoś ważnego




33. Nie tęsknić za nikim, niech wszyscy tęsknią za mną 



34. Poznać nowych ludzi z różnych krajów 



35. Wierzyć w siebie i nie poddawać się w żadnej sprawie



No i oczywiście, żebym nie zapomniała, uważać na jakże znaczące plagi egipskie ;))) 






sobota, 6 czerwca 2015

Senor Loco

Piękny dzionek! Nie sądzicie?
Właśnie leżę na balkonie, wygrzewam się w słoneczku i piszę kolejną notkę. Dzisiaj będzie o oleju kokosowym oraz trochę motywacji, wsparcia i słodki akcent dla podniesienia samooceny, każdego, kto właśnie dzisiaj tego potrzebuje.

Olej kokosowy - czyli mój 'lek na wiele rzeczy'. Dowiedziałam się o nim z kącika Hani i postanowiłam wypróbować. Za 200ml zapłaciłam 20 zł. Wystarczył mi na ok. półtorej miesiąca, ale oczywiście wszystko zależy od tego ile i do czego go stosujecie. Prócz zastosowań w kuchni, używamy go też jako kosmetyku.
Przeczytajcie
Osobiście używałam go to włosów, mycia zębów i smarowania. Jestem bardzo zadowolona, polecam!


Jeśli macie dzisiaj zły humor, to pora to zmienić. Od jakiegoś czasu też byłam bardzo przygnębiona, z każdym dniem coraz bardziej, ale dzisiaj po południu coś do mnie dotarło.... Nie ma się czym przejmować! Nie warto marnować czasu na ludzi, którzy nie wnoszą nic pozytywnego do naszego życia, a  nawet wręcz przeciwnie. Nie pamiętam dokładnie, ale chyba w książce "Potęga podświadomości" przeczytałam, że to my decydujemy o tym czy coś/ktoś nas skrzywdzi, to my decydujemy o tym, czy się tym przejmiemy. Dlatego od dzisiaj główki do góry, nikt nie ma prawa zrobić nam krzywdy! 

<Do dziewczyn>
Uśmiechnij się skarbie, jesteś piękna, jesteś ważna, jesteś dokładanie taka jak powinnaś być i żaden frajer nie jest wart twoich łez. Zobaczysz, że prędzej czy później każdy będzie żałował straty. Daj mu  więcej powodów do tęsknoty: pora wstać, otrzepać się ze wspomnień, zrobić się na bóstwo, założyć najładniejszą sukienkę i szpilki i iść dzisiaj na imprezę! Czyli oto właśnie plan na dzisiejszy wieczór, dzisiaj WSPANIALE bawię się na 18. 

Miłego popołudnia i wieczoru, wspaniałych imprez, głowa do góry! Uśmiech proszę! :)) 



środa, 3 czerwca 2015

Włosy od Glamassi

Witam ponownie!
Trochę dziwnie czuje się pisząc tu po takiej przerwie, niemniej jednak chciałam zaznaczyć, że o was <blogu> nie zapomniałam. Czasem miewam takie momenty, że muszę od czegoś uciec, żeby potem do tego wrócić z nowymi chęciami i pomysłami... taka już jestem i pewnie w najbliższym czasie się to nie zmieni.
 Mamy już czerwiec... niedowierzanie szybko zleciała mi pierwsza klasa liceum, niedługo wystawienie ocen, a potem dwa miesiące laby, czyli coś co lubię najbardziej! Szczególnych planów na lipiec nie mam, chciałam jechać do Anglii do pracy, ale to zobaczymy. Pewnie wyskoczę gdzieś z dziewczynami i osiedlem. Nadrobię słówka z włoskiego i angielski, zapowiada się naprawdę pracowity okres, haha. Sierpień to miesiąc spełnienia marzeń - Italio nadchodzę.
 Pomyślałam, że dzisiaj nie będę męczyć was jakimiś długimi wpisami, a tylko dodam pościk o moim ostatnim zakupie, bardzo trafionym zakupie!
Od jakiegoś czasu ponownie myślałam o zmianie czegoś w swoim wyglądzie, czy to koloru włosów czy ich długości. Miałam ochotę spróbować przefarbować się na czarno, ale ostatecznie na razie odłożyłam to na bok. Nie ma sensu znowu niszczyć włosów, które jakiś czas temu doprowadziłam do porządku. Zatem zdecydowałam kupić sobie tzw. doczepki. Zamówiłam je na allegro, kolor miodowy blond, firma Glamassi. Powiem szczerze, że jestem bardzo zadowolona, uwielbiam je. Wybrałam długość 60cm (chyba najdłuższe jakie znalazłam), nie spowodowały one zbyt wielkiej różnicy długości, gdyż wiecie, że moje włosy też krótkie nie są, ale objętość... ah! Jest ich przynajmniej dwa razy  więcej! Nie widać zbytniej różnicy między kolorkami ani nie widać, że włosy te nie należą całkowicie do mnie. Jeśli zastanawiałyście się kiedyś nad takim zakupem, serdecznie polecam. Czuję się w nich sto procent pewniejsza i kobieca.
Włosy te można kręcić i prostować do 120 stopni oraz farbować, nie mówiąc o myciu, suszeniu czy stylizowaniu.
Poniżej zdjęcia, na których mam doczepki.





wtorek, 31 marca 2015

Maseczka bananowa

Strzelam, że mało kto  jest zadowolony z powodu pogody za oknem, jednak pamiętajcie, że każdy dzień jest piękny, nawet ten najbardziej deszczowy i pochmurny. Jest piękny, bo w ogóle zaistniał!

Postanowiłam zrobić dzisiaj coś dla swoich włosów, dlatego wygrzebałam w internecie pomysł na maseczkę z bananów i pomimo pewnych ostrzeżeń* postanowiłam spróbować.
Słyszałam już o niej wcześniej, ale jakoś nie miałam okazji spróbować, a żałuję. Po zastosowaniu moje włosy stały się o wiele milsze, błyszczące i też lekko zwiększyła się ich objętość.


*Na niektórych blogach przeczytałam, że banan wplątuje się we włosy i trudno go wyciągnąć,ale zależy to od przygotowania preparatu. Nie powiem, bo musiałam umyć włosy dwa razy, rozczesując je między myciami, aby kawałeczki spłynęły, ale nie było ich wiele i jakoś wielką wadą ta rzecz się dla mnie nie stała. Myślę, że gdybym dokładniej zmiksowała papkę, nie miałabym żadnych problemów.

Dobrze by było gdyby banan był mocno dojrzały, ja miałam zwykłego, ale specjalnie mi to nie przeszkodziło. Pokroiłam go na kawałki, dodałam ok. 4-5 łyżek jogurtu naturalnego i trochę odżywki do włosów, zmiksowałam blenderem i hop siup na zwilżone włosy, owinęłam folią i w ręcznik, czekałam ok. 45 minut do mycia.

Jestem bardzo zadowolona i mimo pewnych uszczerbków,będę stosować częściej.
Ze względu, że idą święta i mam trochę wolnego, chciałabym dodawać teraz jak najwięcej postów. Mam w zanadrzu nieskończone opowiadanie, post związany ze zwierzętami i wymyślimy jeszcze coś o zdrowiu. Jeśli macie jakieś specjalne życzenia, bardzo proszę z chęcią przyjmę propozycje, z każdą minutą moje nastawienie do pisania jest coraz lepsze :)

środa, 25 marca 2015

Hungry

Witajcie misiaki!
Jak minęłą wam środa? Mam nadzieję, że wszystko dobrze! Musi być dobrze!
Jeśli jednak coś poszło nie tak, to nie przejmujcie się, główka do góry, uwierzcie w siebie :)

Dzsiaj dzień  przedsiębiorczości więc ja spędziłam go w szkole na oprowadzaniu przyszłych licealistów. Po powrocie do domu, wybrałam się na spacer z Kubą, a teraz krótko mówiąć -opierdzielam się w najlepsze, gdyż jutro gra miejska. czyli kolejny 'wolny' dzień.

Chciałam dzisiaj podzielić się z wami z takim moim małym spostrzeżeniem/uwagą. Jak wiecie od pewnego czasu non stop coś się we  mnie zmienia, na coś zaczynam patrzeć pod innym kątem, można powiedzieć, że dostrzegam więcej rzeczy niż przedtem.

Nie wiem czy to przez czytanie/ oglądanie Piedzięsięciu Twarzy Greya, czy artykuł w książcę od angielskiego, ale zaczęłam zwracać uwagę na to ile jedzenia marnuje się u mnie w domu i przeraziło mnie to. W jednej chwili otworzły mi się oczy na to całe marnotrawstwo,  na to jak często rezygnujemy z jakiś produktów, bo "są brzydkie", "źle pachną"... albo jak często jemy oczami!
Wiem, że nie jest tak łatwo to zmienić i opanować, ale zachęcam żeby spróbować. Z autopsji wiem, że rodzice często kupują jedzenie na zapas, a okazuje się, że ono się tylko psuje.
Z jedzeniem oczami może być większy problem, bo jednak te piękne zapachy i wytworne dania na talerzach często kuszą. Jak byłam mała to właśnie tak się pożywiałam... ładnie wyglądało to miałam zachciankę, ale kończyło się na paru kęsach i co z resztkami? DO KOSZA.
Koniec, koniec, koniec!
Ola przeszła kolejną korektę swojego życia i od jakiegoś czasu jestem przeciw marnowaniu jedzenia i staram się nauczyć też tego moją mamę.






"W Polsce, jak podają dane Eurostatu z 2006 roku, opublikowane w raporcie Komisji Europejskiej w październiku 2010 r., marnuje się blisko 9 mln ton żywności.
Marnowanie żywności jest problemem o istotnych skutkach społecznych. Maronowanie żywności generuje zwiększoną konsumpcję, która wpływa także na wzrost cen żywności. Wyższe koszty żywności sprawiają, że ludzi nie stać na zakup pełnowartościowych produktów spożywczych. Kupowanie mniej lub gorszej jakości żywności prowadzi do ubóstwa jakościowego spożywanych posiłków.
Marnowanie żywności jest także nieetyczne ze względu na bark tego podstawowego dobra dla wielu ludzi w Polsce i na świecie. Jak szacują naukowcy do 2075 r. będzie ok. 9,5 mld ludzi na świecie,a z tego 2,5 mld będzie umierać z niedożywienia."


Nie dajmy zrobić z siebie bezdusznych egoistów.


Podziękuj za jedzenie, które masz i postaraj się nie marnować tego, za co inni oddaliby wszystko.

poniedziałek, 16 marca 2015

Szturmujemy niebo

Dobry wieczór kochani!
Mam nadzieję, że ten dzień kończycie spokojnie i szczęśliwie. Ja właśnie leżę w łóżeczku i postanowiłam napisać krótka notkę, aby zachęcić was do udziału w pewnym przedsięwzięciu. Przy okazji zapraszam też na bloga moich koleżanek. Jeszcze raz dziękuje za dedykacje i bardzo mi miło, ciepłe słowa, które płyną od was na temat mojego bloga dają mi tyle siły i chęci. Pokazują, że to co robię ma jakiś sens! http://www.chillandrock.blogspot.com/

Jeśli chcielibyście zrobić coś dobrego dla innych, wesprzeć cierpiące dzieci i ich rodziców to zapraszam do udziału w akcji "szturmujemy niebo".  Swoją wiara możecie zdziałać bardzo wiele, a rzecz która macie zrobić nie wymaga dużo czasu.
Modląc się codziennie 3x Zdrowaś Maryjo lub 7x Ojcze Nasz możecie pomóc dzieciom, ktorych życie jest zagrożone. Wydaje mi się, że minuta podczas jazdy samochodem lub przed snem to niewiele dla nas, a pamietajmy że dla innych oznacza bardzo wiele.

Aby zostać Aniołkiem należy:   
                 Przede wszystkim należy zgłosić swoją osobę do naszej bazy Aniołów. 
   Zgłoszenie można wysłać emailem na adres aniolowie@szturmujemyniebo.pl lub poprzez sms 884 788 453. Należy podać swoje imię oraz miejsce zamieszkania(miasto i województwo) pozwoli nam to na stworzenie mapy aniołów.
Informacje ze strony: http://www.szturmujemyniebo.pl/
O co chodzi:
Portal szturmujemyniebo.pl jest taką gąbką, która przyjmuje intencje rodziców. Intencjami są ich chore dzieci.
Każdy kto zna dziecko którego życie jest zagrożone może a nawet powienien przesłać do nas taką intencję. My tzw Aniołowie będziemy każdego dnia modlić się za nie.
Portal właśnie te intencje będzie rozsyłał sms i emailowo do Aniołów, którzy to zarejestrowali się na naszym portalu. Modlitwą może być 3 x Zdrowaś Maryjo lub 7 x Ojcze Nasz. Każdego dnia Aniołowie modlą się za te dzieci. 

Serdecznie zachęcam :)) 

niedziela, 8 marca 2015

Nothing more...


Dzisiaj na szybko, krótki rozdział. 
IDEALNIE. KU.
Przyspieszone bicie serca łączy się z coraz płytszym oddechem. Ciało jednak pozostaje całkowicie spokojne. Siedzisz w tym samym miejscu, tylko ze nie możesz się ruszyć, sparaliżowało cię. Już nie widzisz żadnego sensu w zwykłym poruszeniu ręka. Powolnie osuwasz się na podłogę, dotykając policzkiem lodowatych płytek. Twoje chłodne ręce nie odczuwają różnicy temperatur, nie ma ona już żadnego znaczenia. Po twoich policzkach wcale nie spływają rzewne łzy. Nie rzucasz książkami. Nie krzyczysz, zdzierając sobie gardło. Nie wsiadasz w samochód i nigdzie nie jedziesz. 
Po postu leżysz na podłodze, wlepiając swoje nad wyraz spokojne oczy przed siebie. Nie dociera do ciebie, że powód dla którego kiedyś byłeś wstanie zrobić wszystko nie ma już najmniejszego znaczenia. 
Przypomnij sobie ile razy myślałeś o tej chwili, ile rożnych scenariuszy masz w kieszeni. Miałeś walczyć, prawda? Miałeś w tym momencie zrobić wszystko co się da, by zmienić decyzję, która złamała twoje życie. Chwila moment... Co teraz robisz? Leżysz. Właśnie uświadomiłeś sobie, że nic nie zmienisz, nikt nie pytał się ciebie o zdanie i nic na to nie poradzisz. Gdybyś nawet mógł coś powiedzieć to jak to zrobisz skoro jesteś zbyt sparaliżowany? 
Twoja dusza krzyczy, wnętrzności są poszarpane, twój umysł wariuje, widzisz w podświadomości twoja sylwetkę rzucająca przedmiotami, ale ten chaos panuje tylko tam. Na zewnątrz jesteś skałą. Nie spłynęła ani jedna łza po twojej twarzy. Ona nie mogła spłynąć, bo stałeś się pustką. Bez 'swojego sensu' zostałeś niczym, wrakiem, pustym opakowaniem, które kiedyś będziesz chciał wypełnić, by nie czuć tej paraliżującej pustki. Uważaj czym ją wypełniasz. Chroniczne poszukiwanie celu zaprowadzi Cię do piekieł. 
Twój najważniejszy skarb wypadł ci z rąk, choć nigdy go nie trzymałeś. 
Nadal leżysz na podłodze? Nie martw się, kiedyś się podniesiesz. Najpierw musisz pokonać ogień, który pali skronie, który doprowadza cię do parteru i jakby gwoźdźmi przybija do podłoża. 
Minęły godziny, a ty nadal tam leżysz? Cóż, to dopiero początek. Masz obowiązki więc będziesz musiał wstać, umyć się, coś przegryźć- będziesz robił te wszystkie rzeczy myśląc o pustce. Będziesz chodził i czuł, że tylko pełzasz po podłodze ostatkiem sił. 
Patrzysz w lustro, masz ochotę je zbić, chcesz poczuć kawałki szkła w twojej dłoni, jednak nic nie robisz, twoje oczy stają się coraz bardziej obojętne, ręce są jeszcze zimniejsze niż przedtem.  
Przypomnę  ci coś... Prawdopodobnie już kiedyś się tak czułeś, w trochę mniejszym stopniu, ale już wtedy cię doganiała... Kiedy tylko pomyślałeś, że stracisz coś bardzo ważnego, kiedy czułeś jak się oddalacie. Była delikatna, ostrożna, nie mogła się przedwcześnie zdradzić.  Chciała zaatakować w najodpowiedniejszym dla niej momencie. Kiedy będziesz już sam, bezradny, załamany. 
Straciłeś sens. Dopadła cię. Trzyma cię w swoich szponach, zabrała z ciebie wszystko, co pozwalało ci walczyć. WSZYSTKO. Nie szarpiesz, nie gryziesz, nie klniesz... Tak naprawdę to ona cię podtrzymuje, bez niej przestałbyś istnieć. 
PUSTKA.  Przyzwyczaisz się do niej, delikatnie, spokojnie.  Może nawet kiedyś sprawi, że ją pokochasz... Bo coś kochać będziesz musiał. 
Ktoś mógłby się zapytać skąd mogę to wiedzieć... Otóż pewnych gniewnych nocy, to ja leżę bez sensu na zimnych płytkach w mojej łazience, to moje oczy mają szkarłatne przebłyski. Usta są wyschnięte, policzki blade. Taką noc chyba można nazwać umieraniem, ale jeśli tak, to umierałam już setki razy w obawie o to że mogę cię stracić. 
A dziś przeżyłam to 101. raz.

wtorek, 17 lutego 2015

Podsumowanie ferii i sposób na poprawę humoru


Ferie 2015 w moim wykonaniu skończone, podsumowując były bardzo fajnym okresem. Życzę dobrej zabawy kolejnej turze, w tym wszystkim dziobkom w Zakopanem!
Od wczoraj powoli szykuję się do wiosny, mam nadzieję, że pogoda nie zrobi mi psikusa i w kwietniu nie 'sypnie śniegiem', wręcz przeciwnie każdy dzień będzie coraz cieplejszy! 

Na moim ask-u ktoś poprosił abym opisała te wolne dni. Wiele do powiedzenia nie mam i wydaje mi się, że zmieszczę się w kilku zdaniach. 
Jak to ja, zaczęłam je troszkę wcześniej, bo już w czwartek, ale niestety zaczęłam je też z lekkim przeziębieniem, choć można powiedzieć, że "wyszło mi to na zdrowie" gdyż w tym czasie mogłam przejrzeć różne oferty angielskich uczelni, wybrać kierunek, dowiedzieć się o formalnościach, poznać parę osób oraz PRZEDE WSZYSTKIM przećwiczyć materiał z angielskiego i zacząć pracować nad przykładowymi testami IELTS. 

 Rozrywkowa wersja ferii zaczęła się w pierwszą środę z Olą, a potem poleciało jak z górki.... na spontanie pojechałam do Nicoli, gdzie spędziłam z tym czubkiem  piękny weekend, jedyny mój błąd to bilet powrotny. Jak wam już pisałam skończyłam książkę, zdążyłam się zauroczyć w dwóch osobach, hahah (oczywiście przyjmijcie to na zabawnie). Drugi tydzień był jednym, wielkim, wspaniałym szaleństwem. Urodziny Patrycji będę wspominać bardzo dobrze, ale już wiemy, że Belfast jest dla nas za drętwy, haha. 
Miałam okazję iść na film pt."Pięćdziesiąt twarzy Greya",który polecam, jednak chyba liczyłam na coś więcej i oczywiście zdenerwowałam się, gdy film uciął się na tak wzruszającej scenie. Piątkowy wieczór spędziliśmy w Patio, na retro. Zaliczam do udanych, wydaje mi się, że impreza była nawet lepsza niż w sobotę, mieliśmy więcej emocji. Za to w sobotę widziałam 'miłość swojego życia' hahah...  Walentynki, waledrinki, waletyłki- jak kto woli, były bardzo udane, aż chyba powiem, że czekam na kolejne, haha. 
Nasze hasło przewodnie: BYLE DO WEEKENDU, BYLE DO ŚWIĄT, BYLE DO MAJA.... a w maju, to już z Olą robimy wakacje, haha...

Przepiękną miałam dzisiaj pogodę, dodatkowo skrócone lekcje, więc ten wolny czas, który zazwyczaj wypełniam nauką, postanowiłam spędzić na moim ukochanym balkonie... To był jeden z moich najlepszych pomysłów w ostatnim czasie. Wcześniej musiałam się uczyć od razu po powrocie ze szkoły (dosłownie od razu), ale od wczoraj stwierdziłam, stop... muszę się najpierw odstresować. 
Zrobiłam sobie kawę, wzięłam telefon, słuchawki, pyszną czekoladę, kocyk no i Kubusia (bo ten się pcha wszędzie), usiadłam na krześle i pozwalałam promykom słońca ogrzewać moją twarz... Stwierdzenie wtorku: słońce jest najlepszym antydepresantem.  Po raz kolejny zrozumiałam, jak miło by było mieszkać w Australii. Już dawno nie było mi tak dobrze, przy okazji przypomniałam sobie wspaniały okres wakacji i po prostu zaczęłam dziękować za wszystko co mam, wdzięczność to najlepsze co możesz dać. Przez ten czas naładowałam się dawką pozytywnych emocji i postaram się teraz robić to jak najczęściej. Spróbujcie tego sami, znajdzie chociaż chwilę czasu, żeby spokojnie usiąść na słonku, wyciszyć się lub włączyć swoją ulubioną muzykę, zamknąć oczy i wyobrazić piękne rzeczy, których pragniecie, przypomnieć ostatnio przeżyte, dobre chwile, twarze ukochanych ludzi, podziękujcie sobie i wszystkiemu dookoła... doprowadzicie się do stanu, w którym zaczniecie się śmiać sami do siebie, doceńcie każdą najmniejszą drobnostkę, aby być szczęśliwszym. Wszystko co masz jest darem, ogromnym darem, twoje ręce, nogi, usta, oczy, rzęsy, brwi, krzesło, dom, balkon, słońce, śpiew ptaków, jedzenie, picie, słuch... nie jestem wstanie wymienić jak wiele rzeczy jest DAREM, który otrzymujemy, a tak często go niedoceniany. 
Zatem mam dobrowolną pracę domową od Orzika, jeśli będzie jutro ciepło i nad twoją głową zawita mój 'antydepresant', poświęć chwilę na relaks i wdzięczność, choćby 5 minut :) 














Moja dzisiejsza 'playlista': 

Love me like u do, love me like u do...






Już nic nas nie zatrzyma