Strzelam, że mało kto jest zadowolony z powodu pogody za oknem, jednak pamiętajcie, że każdy dzień jest piękny, nawet ten najbardziej deszczowy i pochmurny. Jest piękny, bo w ogóle zaistniał!
Postanowiłam zrobić dzisiaj coś dla swoich włosów, dlatego wygrzebałam w internecie pomysł na maseczkę z bananów i pomimo pewnych ostrzeżeń* postanowiłam spróbować.
Słyszałam już o niej wcześniej, ale jakoś nie miałam okazji spróbować, a żałuję. Po zastosowaniu moje włosy stały się o wiele milsze, błyszczące i też lekko zwiększyła się ich objętość.
*Na niektórych blogach przeczytałam, że banan wplątuje się we włosy i trudno go wyciągnąć,ale zależy to od przygotowania preparatu. Nie powiem, bo musiałam umyć włosy dwa razy, rozczesując je między myciami, aby kawałeczki spłynęły, ale nie było ich wiele i jakoś wielką wadą ta rzecz się dla mnie nie stała. Myślę, że gdybym dokładniej zmiksowała papkę, nie miałabym żadnych problemów.
Dobrze by było gdyby banan był mocno dojrzały, ja miałam zwykłego, ale specjalnie mi to nie przeszkodziło. Pokroiłam go na kawałki, dodałam ok. 4-5 łyżek jogurtu naturalnego i trochę odżywki do włosów, zmiksowałam blenderem i hop siup na zwilżone włosy, owinęłam folią i w ręcznik, czekałam ok. 45 minut do mycia.
Jestem bardzo zadowolona i mimo pewnych uszczerbków,będę stosować częściej.
Ze względu, że idą święta i mam trochę wolnego, chciałabym dodawać teraz jak najwięcej postów. Mam w zanadrzu nieskończone opowiadanie, post związany ze zwierzętami i wymyślimy jeszcze coś o zdrowiu. Jeśli macie jakieś specjalne życzenia, bardzo proszę z chęcią przyjmę propozycje, z każdą minutą moje nastawienie do pisania jest coraz lepsze :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz